sobota, 31 stycznia 2009

M3 "z pierwszej setki"


Ostatnie pociągnięcie pędzla i drugi czołg Cesarskiej Armii Wielkiej Japonii gotowy. Tym razem jest to zdobyczny czołg lekki M3, który wpadł w ręce Japończyków w 1942 roku po upadku Filipin. Znaczna ilość amerykańskiego sprzętu została wówczas wcielona do armii japońskiej. W skład 7 pułku pancernego wchodziła 3 kompania złożona m. in. ze zdobycznych czołgów M3 tzw. "z pierwszej setki", czyli wykonanych przez fabrykę lokomotyw techniką nitowania. Oznaczeniem tej kompanii był symbol oka czyli kwiatu wiśni malowany na wieżyczce. Ponadto czołgi te zostały wciągnięte do ewidencji armii. Przydzielono im numery zgodnie z regulaminem obowiązującym na początku wojny. I tak pierwsze dwie cyfry oznaczały datę z kalendarza japońskiego, od kiedy czołgi zostały wprowadzone do służby w siłach Cesarstwa Japonii. Kolejne dwie cyfry to kolejny numer ewidencyjny. Czołg wykonany przeze mnie posiada numer 9883, z niewiadomych przyczyn nie został ten numer umieszczony na bocznej płycie, podobnie jak symbol oka. Pozostałe czołgi w trzeciej kompanii były oznaczone regulaminowo. Oto zdjęcie przedstawiające maszyny z trzeciej kompanii. Na pierwszym planie M3, na którym się wzorowałem:


Właśnie się przymierzam do kolejnego produktu firmy Mirage Hobby, będzie to także zdobyczny M3 z trzeciej kompanii, lecz tym razem z wymalowanym już kwiatem wiśni i bocznym numerem 9885 (trzeci w kolejności na fotografii). Zestaw 76672 ma się ukazać w tym roku, oto ilustracja, która się znajdzie na pudełku. Chyba nie wymaga dalszego komentarza:

czwartek, 29 stycznia 2009

Debiut na "Bitewnym Zgiełku"

Przedwczoraj ukazał się na Bitewnym Zgiełku artykuł o moich Spartanach. To przyjemne uczucie zobaczyć swoje figurki i komentarz do nich na jakimś portalu. Myślę, że jeszcze coś dla nich skrobnę w przyszłości. A oto link do artykułu:

Od Agoge do pola bitwy

wtorek, 27 stycznia 2009

Typ 97 Shinhoto Chi-Ha


Moja armia Nipponu dostała uzupełnienia. Czołg średni Typ 97 Shinhoto Chi-Ha wykonałem zgodnie z malowaniem i oznaczeniami 2 Dywizji Pancernej, 6 Pułku, 2 Kompanii. Wybrałem kamuflaż czterobarwny, gdyż jest bardziej uniwersalny niż trójbarwny. Pasuje praktycznie na wszystkie fronty i okresy na których walczyli Japończycy podczas II Wojny Światowej.

Model Fujimi 76061 jest dobrze wykonany. Nie miałem dużo pracy z nadlewami, plastik świetnie poddawał się obróbce, przyznam, że przygotowanie tego modelu było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Cieszy mnie dodatkowo fakt, że mam jeszcze jednego zapasowego czołgistę i masę kalkomanii do następnych modeli. Dodam, że lubię także gumowe gąsienice. Jedynym minusem jest to, że skala modelu to 1:76. Gdyby skala była 1:72 - byłby to model perfekcyjny. Cena sklepowa 19 zł, czyli bardzo atrakcyjna. Polecam początkującym modelarzom i wszystkim wargamerom.

Z przykrością stwierdzam, że sklejanie czołgów mnie bardzo wciągnęło! Chyba będę musiał znaleźć lepiej płatną pracę :).

niedziela, 25 stycznia 2009

Druga drużyna Karpatczyków


Czas oczekiwania na dostawę czołgów japońskich skróciłem sobie kończąc drugą drużynę SBSK. I choć listonosz już do mnie dotarł, to postanowiłem skończyć to co zacząłem. Et voila, gotowe!

sobota, 24 stycznia 2009

Pierwsze glejzowanie

Ludzie w moim wieku coraz rzadziej zmieniają upodobania. To twierdzenie tyczy się także nowych technik modelarskich. Jakiś czas temu na rynku zaczęły królować farby akrylowe Vallejo, w które się zaopatrzyłem. Pominąłem jednak jedną z najważniejszych, a mianowicie "70854 Brown Glaze". Nie jest to zwykła farba, ale specjalnie przygotowana substancja służąca do cieniowania. Oglądając prace kolegów na Forum Strategie doszedłem do wniosku, że muszę wypróbować to cudo. Kupiłem, wypróbowałem i przekonałem się, że jest to fantastyczna farba. Cieniowanie jest o wiele subtelniejsze niż w przypadku zwykłego washa, ponadto Glaze pokrywa dodatkowo figurkę cieniuteńkim filmem, który zabezpiecza przed ścieraniem się i łuszczeniem farby. Oszczędza czas pracy i zwiększa wydajność, a także atrakcyjność modelu. Muszę koniecznie wypróbować inne niestandardowe farby firmy Vallejo. A oto efekt użycia tego cudeńka:


A przy okazji - na zdjęciu widać, jak figurki Italeri i Airfixa (w środku) dobrze ze sobą współpracują.

czwartek, 22 stycznia 2009

Wolnorynkowy kontest


Dziś dotarły do mnie dwie paczuszki. Jedna z Kamrata, druga ze sklepu MojeHobby.pl. Oprócz sprzętu dla Japończyków zamówiłem to i owo do Afryki, ale ponieważ na razie te modele to "półkowniki", więc nie będę się na ich temat rozpisywał. Z interesującego mnie najbardziej tematu dla armii cesarskiej dotarł pluton CKM, cztery działa polowe, czołg średni Chi-Ha i jeden zdobyczny Stuart. Oba sklepy pokazały dwa zupełnie różne podejścia, w tym miejscu więc pozwolę sobie na porównanie. Pierwsze zamówienie złożyłem w Kamracie, zaś tydzień później złożyłem drugie zamówienie w MojeHobby.pl. Następnego dnia otrzymałem informację, że MojeHobby.pl ma gotową wysyłkę bez jednego modelu, ale na otarcie łez proponują mi darmową przesyłkę. Początkowo trochę kręciłem nosem, ale w sumie stwierdziłem, że O.K.

Dziś przyszedł listonosz. Paczuszka ze sklepu MojeHobby.pl zgodnie z zapowiedzią była bez jednego modelu, ale była tańsza o koszty przesyłki. Z sześciu zestawów zamówionych w Kamracie otrzymałem tylko trzy. Koszty przesyłki oczywiście doliczono. Słowo wyjaśnienia ze strony Kamrata nie padło. Trudno. Następnym razem skorzystam z usług konkurencji. Duży plus dla sklepu MojeHobby.pl!

Całe szczęście, że nie usłyszałem tekstu w stylu pewnego Allegrowicza, który nie miał dla mnie zamówionych figurek, bo opchnął je komu innemu, a który w gniewie wycedził:
"A co pan myśli, że jest pan jakimś generałem?"

wtorek, 20 stycznia 2009

Nowa gablotka


Wczoraj wieczorem nie wziąłem do rąk pędzli, tylko papier ścierny i piłkę do drewna. Przez ostatnie cztery miesiące natłukłem sporo nowych figurek i znowu zaczęły mi okupować inne części mieszkania. Tym razem kupiłem gablotę w Leroy-Merlin. Jest dużo większa od tych z Ikea, a przy tym sporo tańsza. Półeczki zrobiłem z listewek, potem całość pobejcowałem. Chyba przerzucę się na te większe, są mniej ustawne, ale bardziej pojemne. Poniżej powiększenie efektu wczorajszego majsterkowania. Korzystając z okazji pragnę pozdrowić Adama Słodowego i pomysłowego Dobromira :).

niedziela, 18 stycznia 2009

Druga drużyna cesarskich piechurów


Zerkając jednym okiem na "Ucieczkę z Los Angeles" skończyłem drugą drużynę "skosów". Spora różnorodność umundurowania dała mi możliwość pomalowania każdej drużyny w nieco innych barwach. Dzięki temu łatwiej będzie zarządzać plutonem, a jednocześnie uda mi się zachować historyczną rozmaitość, no i nie ogarnie mnie monotonia. Niestety nie nadeszło jeszcze zamówienie z Kamrata, więc nie mogę się zabrać za trzeci oddział. Ale nie ma tego złego - przynajmniej dokończę drugą drużynę SBSK. A przy okazji - "Ucieczka z Nowego Jorku" jest dużo lepsza!

czwartek, 15 stycznia 2009

Skarby w piwnicy


W niedzielę odwiedziłem moją mamę, a po obiadku wziąłem klucze od piwnicy i wyruszyłem po skarby z czasów dzieciństwa. Przytargałem do domu kilka numerów świetnego magazynu "II Wojna Światowa". Zeszyty mają charakter monografii, bogato okraszonej mapami i fotografiami o tyle ciekawymi, że dziś rzadko spotykanymi. Bardzo dużą zaletą jest jakość wydawnictwa. Mimo upływu lat, czytania w wannie i po autobusach oraz przechowywania w wilgotnej piwnicy - nadal nie straciły swej świeżości. Ciekaw jestem jak będą wyglądały sobotnie dodatki do Rzeczpospolitej za 20 lat? Już dziś, gdy mocniej się potrze palcem, to druk się rozmazuje. Okazuje się, że nie wszystko za PRL-u było takie dziadowskie :).

niedziela, 11 stycznia 2009

Listy z Iwo Jimy (2006)


Pierwsze wrażenie – wstrząsające, po dłuższym zastanowieniu – to już było! Jeśli ktoś widział "Stalingrad" lub "Das Boot", to "Listy z Iwo Jimy" nie będą zaskakujące. Zawsze jednak warto poznać punkt widzenia drugiej strony konfliktu, szkoda tylko, że film ten został wyprodukowany i wyreżyserowany przez Amerykanów, przez co traci wiarygodność.

Na pewno warto zobaczyć. Armia inwazyjna widziana z punktu widzenia Japończyka jest przerażająca. Warto też obejrzeć, aby nasycić wzrok japońskim sprzętem i umundurowaniem. Jeśli natomiast chodzi o przesłanie – film mnie nie przekonał. Wątpię czy jakikolwiek Amerykanin jest w stanie zrozumieć Azjatę. Autorzy usilnie próbują widzowi wmówić, że tylko ci, którzy próbowali przeżyć są wartościowymi ludźmi, reszta to krwiożercze i fanatyczne bestie. Mnie ta próba nie przekonała. Dużo bardziej autentyczną postacią jest porucznik, który chce zginąć za Cesarza, tyle, że scenarzyści koniecznie postanowili go upokorzyć przed widzem.

Dzieło z pewnością barwne i z punktu widzenia militariów – bardzo atrakcyjne. Ale nieprawdziwe. Amerykanie próbują nas przekonać, że Japończycy są mniej japońscy niż nam się zdaje.

Wolę "Stalingrad" i "Das Boot". Ale polecam, niech każdy obejrzy i sam osądzi. Jedyne słuszne odczucie po obejrzeniu filmu jest takie, że wojna jest straszna.

Bardzo lubię japońskie kino i stwierdzam, ze "Listy z Iwo Jimy" to kino amerykańskie. Na pewno nie japońskie.

środa, 7 stycznia 2009

Tora! Tora! Tora!


Tora! Tora! Tora! - to hasło rozpoczęło atak japoński na Pearl Harbor, zaś na moim blogu rozpocznie marsz ku chwale mojej małej Cesarskiej Armii Wielkiej Japonii. Dziś w nocy skończyłem pierwszą drużynę piechoty. Standardowy pluton piechoty japońskiej składał się z czterech drużyn, trzy miały na wyposażeniu LKM typ 99 kal. 7,76 mm, czwarta zaś drużyna używała trzech granatników. Dowódcą plutonu był porucznik, uzbrojony w pistolet i katanę z niebieskimi zdobnikami, jego prawą ręką był sierżant, którego miecz miał brązowe wykończenia, podobnie jak miecze kaprali stojących na czele drużyn. Czasami tworzono tzw, plutony wzmocnione, do każdej drużyny dodawano wówczas dwóch żołnierzy obsługujących granatnik, czyli razem dodatkowe cztery granatniki na pluton. Razem pluton liczył więc odpowiednio - standardowy 54 ludzi i wzmocniony 62 żołnierzy. W skład kompanii wchodziły trzy takie plutony, dodatkowo był w kompani także pluton broni ciężkiej, w zależności od frontu i okresu złożony z 4 CKM-ów lub 2 CKM i 2 rusznic ppanc.

Docelowo mam zamiar zrobić "modele" plutonu wzmocnionego i plutonu CKM. Na razie pierwsza standardowa drużyna, którą wzmocnię za jakiś czas o dodatkowe wspomniane granatniki.

sobota, 3 stycznia 2009

Mała Moskwa


Dziś wieczorem wysłaliśmy dzieciaki do babci i z żoną poszliśmy do kina. Przez ułamek sekundy zastanawialiśmy się, czy w śnieżny i mroźny wieczór nie rozgrzać się gorącą "Australią", jednak wybraliśmy wehikuł czasu. Na niecałe dwie godziny przenieśliśmy się do roku 1968 do Legnicy. A była to jedna z najbardziej wstrząsających przygód w moim życiu.

Nie będę się rozpisywał w tym miejscu o filmie, bo nie jest to vortal poświęcony dziewiątej muzie. "Mała Moskwa" to obraz wstrząsający ukazujący nam horror życia w tamtych czasach. Niezwykle zdumiewającym odkryciem po obejrzeniu tego dzieła jest wniosek, że nie jesteśmy jedynym narodem, który cierpiał w powojennej historii Europy. A najbardziej szokujące jest to, że Rosjanie to też ludzie. Nie zaś potwory, jak próbują nam to ostatnio wmówić dziennikarze i niektórzy radykalni politycy.

Film zdecydowanie dla ludzi myślących i czujących. Jeden z najlepszych jakie widziałem. Na pewno do niego jeszcze nie raz wrócę...

piątek, 2 stycznia 2009

Welcome to the jungle


W nowym roku odkryłem sobie żyłkę ogrodniczą. Dwa dni dumałem jakie zrobić podstawki do moich Japońców. Wreszcie wykombinowałem, że sztuczne roślinki akwariowe rozwiążą mój dylemat. Szybka wizyta w sklepie akwarystycznym, następnie kilka cięć skalpelem, potem klejenie i mamy dżunglę. Oczywiście dojdzie jeszcze piaseczek i trawka elektrostatyczna. Potem pomalujemy cały ten bigos i możemy ruszać do walki z Predatorem lub z Amerykańcami.