środa, 17 grudnia 2014

Infinity - Yojimbo


Kolejne skończone zamówienie do Infinity, Yojimbo produkcji Corvus Belli w dwóch wersjach - pieszej i zmotoryzowanej. To jeden z najtrudniejszych modeli, jakie kiedykolwiek malowałem, bardzo mnie zmęczył. Cieszę się, że mam go już z głowy. Uff!

Another finished commission for Infinity, the Yojimbo produced by Corvus Belli in two versions - momotorized and dismounted. One of the most difficult model I have ever painted, I'm glad to have finished it. Uff!

9 komentarzy:

Maniex pisze...

Fajnie wyszedł. I jak zawsze podstawka dopracowana w szczegółach. Ale on nie z Ariadny tylko z Mercsów zdaje się...

Yori pisze...

Słusznie! Już poprawiłem!

Maniex pisze...

Podejrzanie brzmi to stwierdzenie o zmęczeniu. Kogo jak kogo, ale Ciebie nie powinien zmęczyć nawet taki kozak jak Yojimbo. Czyżby to był eksperyment ze speedpaintem? ;-)

Yori pisze...

Nie, to był eksperyment z niebieskim metalikiem :P

Ponadto strasznie mnie męczy ilość detali na figurkach do Infinity. I to klejenie tych maluśkich elementów.

Ale już się odprężyłem. Właśnie kończę szóstkę figurek do Muszkietów i Tomahawków :D

Jutro, a właściwie dziś będą na blogu. A następne w kolejce budynki, to sobie też odpocznę :D

Phil pisze...

Splendid colors and basing...

Maniex pisze...

Co racja, to racja. Ludki do infinity skleja się chyba najgorzej ze wszystkiego z czym miałem do czynienia. Do tego pierdylion detali i tych malutkich antenek i głupot. Nie ma to jak stare, przaśne oldschoolowe heroic - 28mm ;-) Najlepiej jednoczęściowe :D

Dziadu z lasu pisze...

Sklejanie do Malifki też 'wiele radości' daje ;)

brodaty_brutal pisze...

To ja dziś trochę pomarudzę. ;)
Ten niebieski metalik wygląda płasko, ale może to kwestia zdjęcia i odbijania światła.
A spodnie wyglądają na szare, a nie czarne, ale wycieniować ładnie czarny to cięęężka sprawa.
Poza tym Twój wysoki standard! :)

Yori pisze...

Spodnie są faktycznie ciemno szare. Nie chciałem robić czarnych, bo figurka i tak dość ciemna, do tego na ciemnej bazie. Zlałoby się wszystko w ciemną plamę.

A metalik - cóż, nie bez kozery malarze studyjni, którzy malują na okładki pudełek używają techniki "non metalic".

Zrobienie dobrego zdjęcia metalikowi to jakaś abstrakcja.

Niestety jest to figurka z cyklu "lepiej wygląda w realu niż na zdjęciu", nie lubię takich, bo muszę się później z nich gęsto tłumaczyć :D