sobota, 17 grudnia 2011

Mołojcy rejestrowi / Registered moloitsy


Rejestrowi mołojcy byli to Kozacy na żołdzie Rzeczypospolitej, którzy za służbę otrzymywali niewielkie wynagrodzenie, sukno na mundury i pewne przywileje. Była to znakomita piechota - wytrzymała, bitna i zawzięta, a jednocześnie niewiele wymagająca i tania w utrzymaniu. Była to elita kozackiej armii, najlepiej uzbrojona i wyszkolona. Niezwyciężeni pod osłoną taboru, doskonale wykorzystywali warunki terenowe czy rożnego rodzaju umocnienia. Byli mistrzami improwizacji i polegali na swych doskonałych umiejętnościach indywidualnych - zaradności, odwadze, brawurze i umiejętnościach strzeleckich.

Te dwie sotnie pomalowałem 2,5 roku temu. Jednak podczas turnieju zauważyłem, że ich malowanie prezentuje się dużo gorzej, niż nowszych modeli. A ponieważ figurki te spisały się doskonale w potyczce z Turkami, postanowiłem cały ten oddział uhonorować nową barwą i ekwipunkiem. Czyli po prostu przemalowałem te cokolwiek przestarzałe już elementy. Nowe podstawki spowodowały też, że ten oddział będzie lepiej pasował do pozostałych, później malowanych modeli Kozaków. Zatem odwaga popłaca! Inspiracją do nowej barwy był "Marsz wojska zaporoskiego" - obraz nieznanego siedemnastowiecznego autora.

Registered moloitsy served the Polish-Lithuanian Commonwealth for a small pay, cloth for uniforms and some privileges. They were excellent infantry – brave, resilient tough and cheap. Registered moloitsy were the elite of the Cossack army, with the best training and equipment. Almost invincible when defending their wagon train or field fortifications. Molitsy were also experts on the use of terrain. They were the masters of improvisation and used a wide variety of individual skills to ensure their victory.

This two sotnias were painted by me 2,5 years ago. During the tournament I found their painting worst than later painted units. Because these figures fought against Turks successfully and with extreme bravery I honoured this unit by new uniform and equipment. Literally I repainted these somewhat obsolete elements. New stands make the unit more compatible with last painted Cossack models. So it pays to be brave! The inspiration for new colours was "March of the Zaporozhian army" - the painting of the 17th century unknown artist.


11 komentarzy:

szeperd pisze...

Dostojny widok! Właśnie taki, jaki powinien odpowiadać elicie kozackiej armii. No i pasjami uwielbiam Twoje podstawki.

A przemalowanie było poprzedzone 'rozpuszczaniem' poprzednich kolorów?

Oj, nakręcam się dalej na OiM. Właśnie dostałem na urodziny całą Trylogię na DVD. Mogę sobie tych kozaków też zaliczyć na prezent? ;)

Pozdrawiam!

Yori pisze...

Wszystkiego najlepszego :) Niniejszym z okazji urodzin obejmujesz honorowy patronat nad tą jednostką. Niech "urodzinowe" motto oddziału brzmi: "Raz maty rodyła" :D

Moi Kozacy nie zaliczyli kąpieli (wolałbym pomalować nowy oddział).

Oprócz wymiany podstawek i sztandaru - położyłem nową, jaśniejszą warstwę na odzież i ekwipunek. Zrobiłem tez highlight ciała i lekki drybrush kożuchowych wyłogów czapek. Wystarczyło, aby nabrali rumieńców. Zajęło mi to prawie tydzień, czyli tyle co nowy oddział, ale jednostka z tradycjami, więc warto było :)

szeperd pisze...

Dzięki, dzięki, honor patronatu przyjmuję :) I niech zabrzmi: raz maty rodyła!

Czyli to był lifting... on czasem działa cuda (znam z własnego podwórka). No i pewnie, że warto było poświęcić tydzień!

Thomas pisze...

Bardzo fajnie wyszli. OM to nie moja działka, ale figurki przyznam wyglądają przednio. Brawo

Pozdrawiam

Inkub pisze...

Zacnie niezwykle. Za kazdym razem jak ogladam takie swietne figurki, mam ochote rzucic wszystkie rozgrzebane rzeczy i od juz, teraz, w tej chwili, siasc nad swoimi Turczynami. Inspirujace te foty, inspirujace. A nagroda dla Kozakow zdecydowanie wlasciwa:)

Jarek pisze...

Jest na co popatrzeć, mistrz Yori ciągle w formie!

Yori pisze...

Dzięki chłopaki, bardzo dziękuję :)

Zdążyłem w ostatniej chwili, właśnie zaczyna mnie brać grypa :(

szeperd pisze...

No to dużo zdrowia!!!

Anonimowy pisze...

Nie zajmuje się modelarstwem, ani graniem, ale chętnie odwiedzam bloga żeby tylko oglądać świetnie przygotowane figurki. Gratuluję kozaków, świetnie wyszła armia ;)

MB

MiSiO pisze...

Doskonale dobrane kolory. Dodatkowa warstwa rozjaśnienia naprawdę wiele zrobiła. Powinieneś wrzucić zdjęcie "before" dla łatwego porównania.

Twoja armia jest jedną z moich ulubionych do OiM.

Nie myślałeś żeby gotowe sztandary postarzać lekko? Dla mnie są za czyste.

Yori pisze...

Dzięki lidzie za Wasze opinie!

W kwestii sztandarów - lubię takie czyste, bo są czytelne na polu bitwy, a ponadto ja nie rozumiem skąd się wziął stereotyp zniszczonego sztandaru?

Z moich obserwacji świata zarówno współczesnego, jak i przeszłego wynika, że sztandar był traktowany z najwyższym szacunkiem i pietyzmem. Przynajmniej w tej części świata.

Taki Andrzej Kmicic - chorąży Orszański - to był nie lada ktoś, z tego powodu, że miał zaszczyt trzymać pieczę nad sztandarem.

Moja koncepcja sztandaru jest następująca - podobnie jak żołnierze do walki szli w odświętnym stroju - podobnie sztandar zazwyczaj przechowywany na zamkach, dworach a zazwyczaj cerkwiach czy kościołach winien być czysty, pocerowany i bogato ozdobiony.

To po prostu niemal święty przedmiot, artefakt!

Świetnie widać czym jest sztandar w filmie Juliusza Machulskiego "Szwadron" gdzie staje czerń skupiona wokół sztandaru z Matką Boską przeciwko szarży rosyjskich dragonów. Mimo, że chłopi są brudni i usmarkani - sztandar świeci bielą i złotem.

Jeśli chcesz zobaczyć czym jest sztandar z elementami religijnymi - wybierz się na procesję w Boże Ciało. Zobaczysz z jakim szacunkiem ludzie darzą ten bądź co bądź kawałek materiału.

Koncepcja podziurawionego i brudnego sztandaru przyszła chyba z holywoodzką kulturą amerykańską. Co dziwi o tyle, że sztandary zarówno Unii jak i Konfederacji na obrazach z epoki są także czyste i zadbane.

"Ogniem i Mieczem" zawiera w sobie pewne elementy heroiczne tj. husaria ze skrzydłami.

Skoro pozwoliłem sobie na soczyste barwy u Kozaków, gdzie w rzeczywistości ich łachy były zapewne wyblakłe i utytłane w dziegciu i błocie, to z jakiego powodu na drzewcu mieliby mieć zatkniętą brudną szmatę?

O ile autorzy OiM pozwolili sobie na pewne ahistoryczne zabiegi na rzecz grywalności, o tyla ja pozwoliłem sobie na podobne manewry na rzecz estetyki :)

Uff! Wyszedł z tego mały esej :)