środa, 6 sierpnia 2008

Na "Błyskawicy"

ORP "Błyskawica" to nie tylko okręt - legenda, ale także obiekt moich marzeń. To nieprawdopodobne, ale dopiero w wieku 33 lat zrealizowałem swoje marzenie z dzieciństwa i postawiłem swoją stopę na pokładzie legendarnego niszczyciela.

Pierwsze wrażenie było dziwne, gdyż w moim wyobrażeniu okręt powinien być większy. Rzeczywistość okazała się być zaskakująca. Niszczyciel z czasów drugiej wojny to niewielka jednostka. Nie potrafię sobie wyobrazić co czuli marynarze z załogi ORP "Piorun" podczas pojedynku artyleryjskiego z gigantycznym "Bismarckiem". Drugim zaskoczeniem był kolor. W 2005 "Błyskawica" opuściła stocznię po generalnym remoncie, gdzie pomalowano ją na błękitny kolor. Przeglądając kolorowe zdjęcia zrobione kilka lat wcześniej muszę przyznać, że w kamuflażu atlantyckim z 1944 roku prezentowała się bardziej dostojnie i groźnie. Obecny jej kolor przypomina mi kolczyki mojej żony lub ulubiony autobusik mojego syna. W tej chwili "Błyskawica" prezentuje się cukierkowo, choć to oryginalny kamuflaż ze służby w latach 1941-42 na Morzu Północnym.


Po wejściu na pokład znalazłem się na śródokręciu, kierunek zwiedzania przesuwa mnie w kierunku rufy, zatrzymuję się przy sprzężonych podwójnych działkach Boforsa wz. 36 kalibru 40 mm znajdujących się na platformie. Następny przystanek - wyrzutnia torpedowa. Obok niej torpeda w przekroju. Wszystko przedstawione i objaśnione tak, że nawet laik zrozumie, być może potem w domowym zaciszu zrekonstruuje własną :) Idziemy dalej - burtowe miotacze bomb głębinowych. Następnie dwie wieżyczki ze 100 mm działami, potem rufowa zrzutnia bomb głębinowych i zaskoczenie: dwie miny kontaktowe. Nie jestem ekspertem, ale te miny to chyba umieszczono na okręcie muzeum dla bajeru. Nie przypominam sobie, aby były w uzbrojeniu, ale mogę się mylić.


Prawa burta to lustrzane odbicie lewej. Na śródokręciu schodki w dół. Schodzimy. Wewnątrz typowe muzeum, gabloty, modele, dzwonki, tablice pamiątkowe i masa zdjęć i napisów, których nikt nie czyta. Bardzo duszno, ale to dodaje klimatu. Idziemy dalej, wchodzimy do kubryku. Znajdują się tu łóżka piętrowe przytulone do burty. Dobrze, że są otwarte bulaje bo wpada trochę światła i powietrza. Następnie przechodzimy do stanowiska radiotelegrafisty. Świetny pomysł, gdyż stoją tam dwa manekiny w oryginalnych mundurach. Niestety siatka wykonana z grubego drutu oddzielająca nas od postaci jest niezwykle gęsta. Zdjęcie nie wyjdzie, ale można hodować króliki lub nawet nutrie :)

Schodzimy niżej do maszynowni. Tu wielki szacunek dla tych, którzy tu służyli. Jesteśmy blisko dna okrętu. To robi klaustrofobiczne wrażenie. Pełno tu zegarów i wskaźników. Idziemy dalej. Kotłownia. Czuję się jakbym trafił do innej bajki. Na pewno nie chciałbym być palaczem na okręcie!

Wychodzimy na pokład, na mostek nie wpuszczają, więc lecę na dziób. Nie wolno mijać falochronu. No to trzasnąłem kilka zdjęć dziobowym wieżyczkom i koniec wycieczki :)
Jedno z marzeń życia się ziściło - byłem na "Błyskawicy" :)


Na zdjęciach ułozonych zgodnie z kierunkiem zwiedzania:
1. Okręt w pełnej krasie, ze spuszczonym trapem, za rufą widoczny fragment "Daru Pomorza"
2. Komin na śródokręciu
3. Przeciwlotniczy Bofors a właściwie dwa sprzężone :)
4. Wyrzutnia torped
5. Wieże dziobowe
6. Widok na ORP "Błyskawica"

Brak komentarzy: