Po raz kolejny spiknąłem się z koleżkami, aby rozegrać czwartą już grę w
Muszkiety i Tomahawki. Dzisiejszy wygenerowany losowo scenariusz był tak niedorzeczny, ze ciężko to ująć w sensowny raport. Dlatego postanowiłem zaledwie pokazać tylko zdjęcia z dzisiejszego dnia. Muszę także dodać, że to była jedna z najbardziej zabawnych, ale i ekscytujących gier jakie miałem okazję rozegrać. Niewątpliwie to zasługa doborowego towarzystwa, czyli
Pawła QRa,
Sowabuda,
Kadzika i
Janka. Grono miłośników
Muszkietów i Tomahawków się powiększa!
Once again I met with friends to play another Musket & Tomahawks wargame. Today's randomly selected scenario was so absurdal, in that case I only show you some images of our wargame. But I have to mention that today's game was one of the most funny and briliant games I ever played. Thanks to Pawel QR, Sowabud, Kadzik and Yanek for really fantastic afternoon battle. The circle of Muskets & Tomahawks fans is expanding!
2 komentarze:
Yori - dzięki za grę i spotkanie. Jani tak się nią zauroczył i całą atmosferą, którą udało się stworzyć, że jeszcze w nocy musiałem oskrobać kolejnych francuskich piechurów i szóstkę indian. Dziś pewnie zaczniemy malowanki. Czy cel waszej misji - śmierć głównodowodzacego w walce wręcz został zrealizowany?
Cieszę się, że się Jankowi podobało. Ten system naprawdę jest wdzięczny, a epoka bardzo działa na wyobraźnię ;)
Głównodowodzący poległ chwalebnie, ale cały zestaw manewrów i działań, aby ten cel (notabene idiotyczny) zrealizować wprawiłby w osłupienie niejednego. Ostatni oddział Kadzika został otoczony i "podtrzymywany" przy życiu, aby zrealizować szalony pomysł chwalebnej śmierci. Niemal cała idea upadła, gdy dowódca walczył dzielnie i zaczął samojeden mordować ostatnich Francuzów, którzy raczej woleliby się poddać.
Wreszcie ktoś zabił tego szaleńca i wszyscy, zarówno Francuzi, jak i Anglicy odetchnęli z ulgą. Tylko Indianie kręcili głowami i mówili: "Ale głupie te blade twarze" :)
Prześlij komentarz